Arnarstrapi
i Hellnar Jednym z miejsc w Islandii, które turyści prawie zawsze starają się zwiedzić, to półwysep Snæfellsnes,
a na nim wulkan pod lodowcem Snæfellsjökull (1 448 m), słynny z powieści Juliusza Verna Wyprawa do wnętrza Ziemi.
Półwysep ten ma wiele ciekawych miejsc, które warto odwiedzić jadąc wygodnie autobusem z Reykjavíku. Takie miejsce to Arnarstapi i Hellnar na południe od wulkanu. Nazwa Arnarstapi oznacza Skały orłów, gdyż na górze przypominającej piramidę, gniazdują orły morskie, uważane za królów ptaków. Bardzo trudno je zobaczyć, jest ich tam zaledwie ok. 30 par, są pod ścisłą ochroną.
Jadąc do Arnarstapi można po drodze obejrzeć Búðír, niewielką osadę, dawniej prowadzącą ożywioną działalność handlową. Leży ona na brzegu pola lawy wulkanicznej pochodzącej z krateru Búðaklettur (88 m).
W pobliżu jest ogromna jaskinia, podobno kryje w swoim wnętrzu złoto, można spróbować poszukać. Cały ten teren jest pokryty roślinnością, przede wszystkim paprociami.
Z 16 gatunków na wyspie, aż 11 rośnie właśnie tutaj. Roślinności jest wiele, naliczono ogółem 130 gatunków, co jest rzadkością na wyspie. Stary hotel w Búðir, mający 140 lat, niestety spalił się w lutym 2001 r., ale szybko go odbudowano i już w 2002 r. był czynny.
Sama Arnarstapi to piękna miejscowość – małe domy na wielkich łąkach (rzadkość w Islandii). Otoczona jest skałami bazaltowymi, wychodzącym również z oceanu. Skały te są tak interesujące, że turyści specjalnie przyjeżdżają dla ich obejrzenia. Są one miejscem wylęgu mnóstwa różnych gatunków ptaków.
Zaraz za gospodą kończy się droga i tam znajduje się wielka rzeźba autorstwa Ragnara Kjartanssona – olbrzym Balð Snæfellsása – postawiona dla uczczenia pierwszego osadnika na półwyspie.
O tym osadniku jest ciekawa legenda. Mieszkał on
w swojej posiadłości Laugarbrekka, a jego brat Þórkel w ówczesnym Arnarstapi. Þórkel miał dwóch synów, Rauðfelda i Sölva, którzy chętnie bawili się z najstarszą córką Bálða, piękną Helgą, również olbrzymką. Pewnego dnia, kiedy wielkie kry lodowe dotarły do brzegu, Rauðfeld posadził dla żartu Helgę na jednej z nich. Nagle kra wypłynęła na ocean i dotarła do Grenlandii. Bálð wściekł się i rzucił Rauðfelda w wąwóz Rauðfeldsgja,
a Sölviego zrzucił ze skały Sölvhamar, sam zaś zniknął w wulkanie Snæfellsjökull.
Piękny port Arnarstapi jest otoczony wysokimi, prawie pionowymi skałami, z niektórych wypływają małe strumienie do morza. Ich wygląd jest bardzo ciekawy. Niektóre przypominają koniec szpiczastej strzały, inne mają pośrodku otwory na wylot. Niedaleko w Lóndrangar są dwie wysokie skały, wyglądające jak słupy. Wyższa
75-metrowa ma nazwę chrześcijańska, a niższa pogańska Na tych skałach znajduje się niezliczona liczba gniazd ptaków morskich, które tak hałasują, że już z dala można je usłyszeć.
Wędrując do Hellnar, przy samej drodze widzimy wysoką, prawie pionową górę Stapafell. W Hellnar napotykamy zagrodę Langarbrekka. Tu urodziła się Guðrið Þorbjarnardóttir, która wyprawiała się wraz
z mężem do Ameryki i tam w 1002 r. powiła syna, pierwszego Europejczyka urodzonego w Ameryce. Nieopodal na polu lawy Haahraun znajduje się przedstawiająca ją rzeźba i tablica z opisem jej podróży, również tej do Rzymu.
Mała ta mieścina, leżąca przy samym brzegu morza, była kiedyś ważnym ośrodkiem rybołówstwa. W kawiarni Fjöruhúsið możemy odpocząć, napić się kawy i popatrzeć na Baðstofa – wielka jaskinie Branðungshöhle, w której niestety zapadł się strop i wejść do niej nie można. Wszędzie widać mnóstwo ptactwa. Przy dobrej pogodzie można zobaczyć wielką latarnię morską w
Malarrif.
S. Z.
|