DANE
   HISTORIA
   LUDZIE
   JĘZYK
   KUCHNIA
   TURYSTYKA
   KSIĄŻKI
   FAQ
   SONDA
   INNE STRONY
   WIADOMOŚCI
   ARTYKUŁY
   KAWIARENKA
INNE
   O AUTORZE
 

Statki osiedleńców islandzkich
 
Statki na których przybywali do Islandii osiedleńcy nie mogły być długimi łodziami wikingów, dostosowanymi wyłącznie do przewożenia rozbójników. Słynne te łodzie z kilkudziesięcioma nieraz wojownikami rzadko pływały z daleka od lądu, były przystosowane do pływania po zatokach, a nawet rzekach.

Wikingowie starali się nie tracić z widoku wybrzeża. Osadnicy przywozili całe rodziny, służbę, zwierzęta domowe oraz narzędzia niezbędne dla gospodarki wiejskiej. Trzeba było zabrać sporo żywności, paszę dla zwierząt, a przede wszystkim wodę do picia. Statki którymi żeglowali, zwane knorami, były duże i szerokie, odporne na wysokie fale, przystosowane do pływania po otwartej przestrzeni.

Wikingowie używali knory do pływania z towarami, a więc do celów handlowych. Miały one swoją załogę, używając dzisiejszej nomenklatury – marynarzy, zajmujących się żeglugą a nie rabunkiem. Kapitanami byli przeważnie właściciele statków. Były budowane z cienkich desek dębowych łączonych żelaznymi nitami, długie na 30 m, mogły zabierać nawet 40 t ładunku. Były płytkie, więc ślizgały się po powierzchni morza, osiągając prędkość do 11 węzłów. 

Miały jeden maszt, kwadratowy żagiel, a sterowano nimi przy pomocy wiosła umieszczonego z prawego boku przy burcie. Były wyposażone w 3 pary wioseł przed i za masztem. Maszt był mocno osadzony w dużym drewnianym klocu. Żagiel był wykonany z surowej wełny i wzmocniony naszytymi pasami ze skór morsa lub foki. Można było go ustawiać od wiatru pełnego do półwiatru. 
Knory były łodziami otwartymi, a więc narażonymi na deszcze. Pomp nie znano, wodę deszczową wylewano za burtę drewnianymi kubłami. Było to bardzo praco- i czasochłonne. Na statku były dwie szalupy ustawione do góry dnem, jedna na dziobie a druga na rufie. Tylna była sześciowiosłowa, więc trochę większa. Przykryte były skórami nasączonymi olejem, tak ustawionymi by woda deszczowa mogła spływać za burtę. Przechowywano pod nimi część ładunku. Nad resztą ładunku rozpościerano płachty skórzane, również pod płachtami, czasem pod deskami, na dziobie i rufie były miejsca przeznaczone dla kobiet i dzieci. Chroniły one przed deszczem, ale nie przed zimnem. Kuchni nie było, żywiono się więc suchym prowiantem, a pragnienie gaszono piwem albo wodą. Wodą gospodarowano bardzo oszczędnie, gdyż nie wiadomo było jak długo potrwa podróż.

Zadziwiające jest co taki knor mógł zabrać i bezpiecznie dowieźć na miejsce. Pasażerowie dzielnie znosili prymitywne warunki podróży gdyż byli przyzwyczajeni i dobrze przygotowani do wędrówek morskich. 

S.Z.