DANE
   HISTORIA
   LUDZIE
   JĘZYK
   KUCHNIA
   TURYSTYKA
   KSIĄŻKI
   FAQ
   SONDA
   INNE STRONY
   WIADOMOŚCI
   ARTYKUŁY
   KAWIARENKA
INNE
   O AUTORZE
 

Tajemnica jokulek rozwiązana?

Czy kamień może sam się poruszać? Badacze z Islandii już od lat 50-tych badali na Islandii pewne tajemnicze zjawisko. Otóż zaobserwowali oni, że na lodowcu można znaleźć kamyki, które są porośnięte mchem z każdej strony. Aby to było możliwe, musiałby sam się obracać! Zjawisko to nazwali jöklamýs, czy lodowcowa mysz.

Jokulki (polska nazwa robocza zaproponowana przez autora tego artykułu od isl. jökull-lodowiec i kształtem kulki) pozostawały obiektami zainteresowania naukowców przez dziesięciolecia, aż w końcu ich tajemnica została częściowo rozwiązana.

Jako pierwszy opisał je islandzki meteorolog Jón Eyþórsson. W swojej korespondencji z naukowcami z uniwersytetu Cambridge w Anglii w połowie ubiegłego wieku, opisał on, jak kamienie toczą się po powierzchni lodu, co może wyjaśniać ich zaokrąglony kształt. Jón był jedną z pierwszych osób, które badały to zjawisko.

Jednak po raz pierwszy nazwy jöklamýs (ang. glacier mice) użył jeden ze słynnych braci Kvískerjra (Kvískerjabröder). To czwórka naukowców-samouków z liczącej trzynaścioro rodzeństwa islandzkiej rodziny, zamieszkałych na farmie Kvísker na południowym-wschodzie wyspy. Wychowano ich w szacunku dla nauki, a głód wiedzy rozpalono w nich w niewyobrażalnym stopniu. Okoliczną przyrodę, ze szczególnym uwzględnieniem lodowców, badali własnymi siłami, dokonując cennych zapisków i odkryć. Obserwacje te z różnych dziedzin nauki zostały wydane w 1998 roku jako Kvískerjabók.

Przez stulecia obszar ten na południe od Vatnajökull, największego lodowca Europy, ograniczony od południa szalejącym Atlantykiem, był jednym z najbardziej odizolowanych na wyspie. Bracia działali w rejonie Öræfi, co znaczy po islandzku nie mniej, nie więcej, tyle co pustkowie. Rozległe rzeki lodowcowe były do tego stopnia nieokiełznane, że jeszcze w drugiej połowie wieku by dostać się do miejscowości położonych na wschodzie wyspy, trzeba było niejednokrotnie objeżdżać Islandię dookoła. Sytuację zmieniło dopiero otwarcie odcinka drogi w 1974 roku, który domknął drogową obwodnicę wyspy.

Flosi Björnsson samodzielnie studiował nauki przyrodnicze. Języków obcych nauczył się z popularnych na Islandii audycji radiowych oraz ze słowników. Braci odwiedzali naukowcy z zagranicy, z którymi rozmawiał w ich ojczystych językach. Sigurður miał świetne pióro, spisał historię regionu, napisał wiele artykułów i był wspaniałym gawędziarzem. Kiedy podczas jednej z wypraw na lodowiec wpadł w lodowa szczelinę, śpiewał hymn tak długo, aż został odnaleziony po długich poszukiwaniach. Helgi był świetnym rysownikiem i wynalazcą. Zbudował m.in., dom na kołach, który można uznać z pierwszy na wyspie samochód kempingowy. Pasją Hálfána była przyroda, miał rozległą wiedze o życiu roślin i zwierząt, pozostawił np. największą prywatną kolekcję owadów na Islandii.

Dzięki prowadzonym przez nich pomiarom i obserwacji pogody ich gospodarstwo stało się oficjalną stacją meteorologiczną. Zresztą to tu 10 stycznia 2002 odnotowano najwyższe dzienne opady na Islandii - 293,3 mm!

Niestety nikt z rodzeństwa nie doczekał się potomstwa, ale pasją do wiedzy zaszczepili wiele osób, które odwiedzały ich w wakacje na nieformalnym letnim uniwersytecie. Historia rodziny zakończyła się 13 lutego 2017, kiedy w wieku 90 lat zmarł ostatni z rodzeństwa, Hálfán.

Ale wróćmy do tajemniczych jokulek. Amerykański glacjolog Tim Bartholomaus z University of Idaho również zbadał to zjawisko, opierając się głównie na badaniach Jóna i Flosiego. Na antenie amerykańskiej rozgłośni radiowej NPR Bartholomaus zwrócił uwagę, że wszystkie gromady jokulek poruszają się w tym samym kierunku i z tą samą prędkością. Biolog Sophie Gilbert, która również brała udział w tych badaniach, porównuje jokulki do owłosionych ssaków, które jej zdaniem muszą się toczyć, bo inaczej mech na dole by obumarł.

Kolonie mchów o kulistych kształtach to tajemnicze zjawisko. Niby materia ożywiona, a porusza się w zwartej kolonii, nieprzypadkowo w jednym kierunku i jedną prędkością. Zamiast ślizgać się po lodzie, jokule toczą się po nim powoli. Dzięki kulistej budowie zachowują wewnątrz odpowiednią temperaturę i wilgotność, co sprawia, że ich środek tętni życiem od mikroorganizmów. Ze względu na trudne warunki życia na lodowcu, przynajmniej część z nich rozmarza się bezpłciowo, w styczności z innymi osobnikami. A swój początek biorą z kawałka skały, małego kamyczka. Wiele tajemnic jokulek wciąż czeka na odkrycie!

Michał Sikorski
 

Jokulki wciąż skrywają wiele tajemnic.                                     Foto: Kristjana Bjarnadóttir