Rozbrajania mitów o Islandii jaką znamy - ciąg dalszy. Wyspa
wydaje się być najspokojniejszym i najbezpieczniejszym miejscem
na świecie... W dużej mierze tak jest, są i sekrety, którymi
Islandczycy wolą się nie chwalić.
Nie miejsce to na kreślenie sylwetek serialu, więc tylko o dwóch
bohaterach. Osobliwy, nawet jak na Islandczyka, policjant Arnar
(Björn Thors) musi wrócić na Islandię z Oslo, by poprowadzić
śledztwo, które zdaje się przerastać islandzką policję -
zdemaskowania pierwszego seryjnego mordercy. Nie jest mistrzem w
okazywaniu emocji i sam skrywa wstydliwe tajemnice. Do pomocy
zostaje w śledztwie zostaje wyznaczona Kata (Nína Dögg
Filippusdóttir), która ma prawo czuć się nieco sfrustrowana,
jakoś że ambicje miała pani detektyw nieco większe.
Dalej - jak to w serialu kryminalnym - nic nie jest oczywiste i
proste, i choć pierwsze dwa odcinki mogą nie zachwycić, to warto
wytrwać, bo potem serial staje się wciązagjacy.
Valhalla murders pokazuje, że o grzechach przeszłości nie da się
łatwo zapomnieć, że dla rodziny trzeba mieć czas i sobie ufać,
oraz że do prawdy należy dążyć za każdą cenę.
Miłośnik Islandii czy osoba tam mieszkająca będzie odruchowo
rozpoznawała miejsca, w których kręcono poszczególne sceny
(głównie w Reykjaviku, Kópavogur i Borgarnes). Ale serial
polecam - nie tylko miłośnikom Islandii.
Warto zobaczyć choćby po to, by podziwiać islandzkie krajobrazy.
Świetna ilustracja relacji zawodowych i społecznych na Islandii
– wszyscy się znają, każdy tkwi w jakichś zależnościach, a kiedy
system przestaje działać nie ma się do kogo poskarżyć – to
zaklęty krąg.
Ciekawostki o islandzkiej policji: dowiemy się np., że broń
palną owszem, mają - ale w bagażniku w sejfie zabezpieczonym
kodem, który policjant może otworzyć po zgodzie z centrali...
Całość trzymana w melancholijno-depresyjnej stylistyce a'la
kino noir, dobre zdjęcia.
Serial to pozycja obowiązkowa dla świadków Jehowy oraz osób,
które w rodzinie mają wyznawców tej grupy religijnej.
Spoilerować nie zamierzam, ale ostatni, ósmy odcinek serii
kończy się tak, jakby druga seria nie była planowana. Ale ze
swoich źródeł na Islandii wiem, że kontynuacja nie jest
wykluczona...
Islandczycy mówią sami w nim o sobie (film jest dostępny na
Netflixie, ale producentami są Islandczycy - wytwórnia filmowa
Truenorth i stacji telewizji publicznej RUV.
I jeszcze jedno - polskie seriale kryminalne i ich twócy nie
mają się czego wstydzić, przynajmniej w porównaniu do "Valhalla
murders".
Biartur
PS. Tytuł może być mylący, to nie film o wikingach. Walhalla (ze
staronordyckiego dosłownie komnata, pałac poległych) to w
mitologii nordyckiej miejsce wiecznego szczęścia, do którego
trafiali polegli w chwale bojownicy. Nieomal wiecznego, bo przy
końcu świata mieli powrócić, by stoczyć ostateczną bitwę ze złem
u boku Thora. Ale czy będzie to bitwa zwycięska, nie zdradzę -
obejrzyjcie serial.
Reżyser: Thor Palsson
Producenci: Kristinn Thordarson i Leifur B. Dagfinnsson
Produkcja: Truenorth i RUV
Czas trwania: 8 x 50 min.
Rok produkcji 2017
Oryginalny tytuł: The Valhalla Murders (początkowo:
Brot)