|
OPOWIEŚCI
O SAEMUNDURZE SIGFÚSSONIE ZWANYM
MĄDRYM W Reykjaviku przed Uniwersytetem stoi niezmiernie ciekawa rzeźba – na dużej foce siedzi jakiś człowiek trzymający w ręku książkę. Islandczycy wiedzą, że przedstawia ona Saemundura Mądrego. Kim był i z jakim zdarzeniem związana jest ta rzeźba? Saemundur
Sigfússon (1056 – 1133) pochodził z wybitnego wówczas rodu
Oddaverjar. Studiował w Paryżu i był tam pierwszym studentem z krajów
nordyckich. Studia dokończył w Sztokholmie. Został księdzem w osadzie
Oddi w południowej Islandii, niedaleko miejscowości Hella. Zbudował tam
kościół pod wezwaniem św. Mikołaja i założył pierwsze w Islandii
seminarium. Wiele pisał, ale niestety dzieła jego zaginęły, tylko późniejsi
pisarze islandzcy często podają cytaty Islandczycy
uwielbiali baśnie, różne historie o swoich wybitnych ziomkach. W długie
zimowe wieczory przekazywali sobie opowiadania o duchach i diabłach,
wierzyli w istnienie trolli, elfów, a nawet wiedzieli w których miejscach
one mieszkały. Rzeźba
przed Uniwersytetem przedstawia najbardziej popularną historię z życia
Saemundura. W osiedlu Oddi była już parafia, ale nie było proboszcza. O
to stanowisko starał się Saemundur oraz dwaj jego koledzy – Kalfur
Arnason i Halfdan Eldjarnsson; wszyscy razem przebywali w Danii. Król Danii
obiecał przekazać parafię temu, który najszybciej dotrze do Islandii.
Saemundur wezwał diabła i zawołał Zabierz
mnie do Islandii, i jeżeli przeniesiesz mnie tak, że odzież moja nie
zmoknie, wtedy będę należał do ciebie. Diabeł zgodził się na ten
warunek, zamienił się w fokę i popłynął z Saemundurem na swoim
grzbiecie. Po drodze Saemundur cały czas czytał psałterz. W krótkim
czasie byli już przy brzegu Islandii. Wtedy Saemundur uderzył psałterzem
tak mocno w głowę foki czyli diabła, że ten zagłębił się w morzu, a
on sam wskoczył do wody i dopłynął do lądu. Tak więc oszukał diabła
i otrzymał parafię w Oddi. Inna
opowieść o Saemundurze pochodzi z czasów kiedy był już proboszczem w
Oddi. Nawiązuje ona do jego pobytu w Niemczech. Będąc w Saksonii obiecał
pewnej czarownicy, że się z nią ożeni. Ale kiedy już przyjechał do
Islandii, przyrzeczenia swego nie dotrzymał. Czarownica po kilku latach
zrozumiała, że ją oszukał. Aby się zemścić przesłała mu złoconą
kasetkę, z poleceniem aby nikt poza Saemundurem nie ważył się jej
otworzyć. Żeglarze, którzy na pokładzie swego statku wieźli tę kasetkę,
bardzo szybko dopłynęli do Islandii i natychmiast przez gońca przesłali
ją do Oddi. Saemundur był właśnie w kościele kiedy przybył goniec. Nie
był zdziwiony podarunkiem, przyjął gościa i poprosił go aby położył
kasetkę na ołtarzu. Tam leżała całą noc. Rano Saemundur pojechał z nią
na sam szczyt Hekli i wrzucił ją w szczelinę do środka góry. W tym
momencie wybuchł ogień i Hekla stała się wulkanem. Czarownica zrobiła
coś w rodzaju bomby, która miała wybuchnąć przy otwarciu jej przez
Saemundura i go zabić. Ta
opowieść o czarownicy, kasetce i mądrym Saemundrze znana jest w całej
Islandii. Przez wiele stuleci wierzono, że groźny wulkan powstał właśnie
przez wrzucenie zaczarowanej kasetki do jego wnętrza. Nie można się temu
dziwić, gdyż długo nie znano przyczyn wybuchów wulkanów. A dzisiaj ta
historia należy do ulubionych opowiadań Islandczyków o Saemundurze Mądrym. S.
Z.
| |